IES vs MAK - katastrofa Tu-154 w Smoleńsku

Media pisowskie odgrzewają lekko spleśniały temat "trotylu" na częściach rozbitego pod Smoleńskiem TU-154. Postanowiłem więc na nowym blogu odświeżyć kilka starych wpisów o CFIT Tutki 10 kwietnia 2010 roku... na pierwszy ogień odczyty tego co się na pokładzie samolotu w kabinie pilotów działo.


Odczyt stenogramów dokonany przez IES różni się od odczytu dostępnego w raporcie MAK. Jednak zastanawia mnie jedno dlaczego MAK, który zapewne chciał w łatwy sposób ustawić winę za katastrofę w osobie generała Błasika i Pierwszego Pasażera, nie postarał się tak jak IES w odczytywaniu stenogramów. To co odczytał Instytut z Krakowa dało by MAKowi o wiele więcej argumentów. To trochę dziwne a nie przypuszczam by w tak ważnej sprawie specjaliści nad,  którymi wisiał żelazny młot Putina mogli tak dać ciała. Jeśliby MAKowi zależało na udowodnieniu presji kogoś z poza załogi momenty ustalone przez nasz IES, a nie zauważone przez MAK świetnie by się do tego nadawały.
8:17:47 - do 8:17:51 trwają rozmowy ze stewardesą na temat możliwości lądowania oraz z nie zidentyfikowaną osobą informującą o tym że "Prezydent chciałby zadzwonić"

8:21:01,3 - stewardesa dopytuje "Dowódco , będziesz schodził"

Następnie mamy rozmowę z załogą Jaka, któremu udało się wylądować. Wieści są mało pocieszające. Grube chmury wiszą nisko utrudniając ocenę sytuacji nad lotniskiem. Do tego mgła ograniczająca widoczność do minimum. Po rozmowie z pilotami Jaka pojawia się "dyrektor":

8:26:18,9 do 8:27 - rozmowa wyjaśniająca "dyrektorowi" sytuację i  wyraźne "no to mamy problem"

8:27 do 8:28 Atmosfera w kokpicie najwyraźniej gęstnieje choć to tylko i wyłącznie moja ocena. "...nie drzyj się..." , "...k*** no..." , "...wysokie te chmury...", "...spytaj Artura...",  "...nie wiem czy jeszcze tam  będą..." , "...dobra. Spróbuję".
8:28:17,9 - sprawdzanie (prawdopodobnie stanu wysokościomierza i pierwsze z nim problemy) ,  słychać według mnie pukanie w zegar, padają słowa: "k****", "daj zobaczyć", "ile?"

8:29:40,1 - informacja o rosyjskim ile , który dwa razy próbował podejść by w końcu odlecieć. To nie jest pocieszające info dla kogoś kto ma w tym samym miejscu i czasie lądować.

8:30:31,9 - "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robi()" - sytuacja jasna i klarowna. Osoba zwana "dyrektorem" (prawdopodobnie dyrektor protokołu) przekazała informacje uzyskane w rozmowie z pilotami Prezydentowi. Załoga czeka na decyzję, a z racji tego, że zbliża się moment krytyczny dla każdego samolotu rozpoczynają przygotowania. Zakładają najwyraźniej, że decyzja może być tylko jedna. Dostali już zgodę na zejście do wysokości kręgu...

W ciągu kolejnych minut załoga przygotowuje się do procedury lądowania i rozmawia z niezidentyfikowaną osobą:

8:32 do 8:33:35 - trwa rozmowa z kimś komu podobnie jak wcześniej "dyrektorowi" są tłumaczone zawiłości procedury lądowania  , stan paliwa etc. Przecież sobie nawzajem tego po raz kolejny nie tłumaczą ! Pytanie komu ? … eksperci instytutu tego nie określili.

8:35 - stewardesa informuje kapitana Protasiuka : "Dowódco , pokład gotowy do lądowania" co oznaczać powinno  iż wszyscy pasażerowie zostali poproszeni o zajęcie swoich miejsc i zapięcie pasów. Od tej pory nikt się po samolocie z pasażerów przemieszczać się nie może. Obsługa również w tym momencie i po tym raporcie powinna zająć swoje miejsca i przygotować się do końcowej fazy lądowania.
Tymczasem 8:36:51 i 53 padają słowa "witamy" które oznaczałyby, że ktoś się w kabinie pojawił. W takim momencie NIKT już nie miał prawa się w kabinie znaleźć - raport "Pokład gotowy do lądowania" byłby w takim momencie nieprawdziwy. Ten fragment w raporcie MAK nie istnieje i to jest bardzo ciekawe bo świetnie by udowadniał ich założenia o obecności osób postronnych. Co ciekawe słowo to można wyłapać nawet z pośrednictwem YouTube co tym bardziej daje do myślenia. ...przecież to idealny materiał do manipulacji i nakierowania na odpowiednie wnioski.



 8:37:51,5 padają słowa "siadajcie" , chwilę potem "siadaj" i kolejne słowo "Spokojnie".  - jak wyżej. MAK nie ma tego w stenogramach, a z punktu widzenia MAK byłby to kolejny dowód na odgórne polecenie lądowania. Od tej pory procedura lądowania ruszyła pełną parą. Czy może to być owa zapowiadana decyzja ?

Rozpoczęto sprawdzanie karty by w 8:39 ją zakończyć i kontynuować podejście.
Jeśliby MAKowi zależało na udowodnieniu presji kogoś z poza załogi ten moment świetnie by się do tego nadawał. Czemu tego nie zrobili ? Czemu wykorzystali do tego dość wyraźny głos pomagający kapitanowi zrealizować kartę lądowania i właśnie ten głos przypisali generałowi Błasikowi ? Przecież powinni sobie zdawać sprawę z tego że polscy eksperci łatwo ten głos jako nie generała rozszyfrują. Tego już się pewnie nie dowiemy...bo zapewne MAK w sprawie smoleńskiej będzie już milczał.
8:40 - krytyczna chwila. W takim momencie załoga ma problemy z ustaleniem prawidłowej wysokości. Pamiętajmy, że samolot to nie samochód a podejście do lądowania to prędkości w okolicach 150-200 km/h. Padają słowa "Trzysta" , "Jakie trzysta" , "250" , "weź sobie policz" W ciągu kolejnej minuty docierają na wysokość decyzji 100 metrów. Podejmują decyzję o odejściu i...schodzą dalej.



Reasumując MAK  mógłby spokojnie w stenogramach odnaleźć rzeczy, którymi swoje tezy by mogli udowadniać lepiej niż to zrobili w rzeczywistości. Poszli po bandzie podpinając głos generał Błasika pod głos nawigatora, który z kapitanem Protasiukiem zaliczył kartę - obowiązkowy przegląd podstawowych urządzeń koniecznych przy lądowaniu.  IES co prawda wykluczył MAKową manipulację odczytem jednak nie był wstanie wykluczyć  obecności postronnej osoby w kabinie w czasie gdy padł już raport "pokład gotowy do lądowania". Według prokuratorów nie ma jednoznacznych dowodów na obecność generała w kokpicie jednak ze stenogramów IES wynika nawet lepiej niż ze stenogramów MAK , że ktoś tam oprócz załogi był w momencie gdy go już tam zgodnie  z raportem stewardesy być nie powinno. Nadal aktualne więc pozostaje pytanie ... kto i czy do samego końca  i czy miało to wpływ na dalsze czynności wykonywane przez załogę ? Stenogramy IES jedne niepewności likwidują ale tworzą kolejne. Odpowiedziały na kilka pytań jednak po ich analizie powstają kolejne. Szkoda tylko, że politycy znów już są pewni swego na 100%...

Najważniejszą rzeczą w tej wersji stenogramów jest wychwycenie przez ekspertów IES słów "odchodzimy"  i ich potwierdzenia. Tego w raportach MAK nie było. Ciągle pozostaje jednak aktualne dlaczego za słowami nie poszły wyraźne czyny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kaczyńskiego wojna z LGBT

Kłamczuszek Matołuszek - pożar w burdelu

Ryzykowne listy poparcia